3 czerwca 2016

Rozdział I


– Ty chyba nie mówisz poważnie! – oburzyła się Hermiona, zatrzaskując książkę. – Przez ostatni tydzień próbowałam ci uświadomić, że coś między nami jest nie tak, jak powinno być, ale ty masz klapki na oczach i nic nie rozumiesz!
Harry, podchodząc do kominka, przy którym siedziała dwójka jego przyjaciół, usłyszał zirytowany głos dziewczyny i w ostatniej chwili stwierdził, że bezpieczniej będzie usiąść kawałek dalej. Wiedział, że od pewnego czasu romans między Ronem a Hermioną przechodzi burzliwy okres sporów i nie chciał się w to mieszać. I wcale nie chodziło o to, że już raz, będąc świadkiem kłótni, przez przypadek został ochlapany atramentem, bo jedno z nich akurat pisało wypracowanie na transmutację, gdy drugiemu zebrało się na utarczki. Harry po prostu nie chciał być stawiany między młotem a kowadłem, nie pragnął odgrywać roli sędziego ani nie miał ochoty opowiadać się po żadnej ze stron. Z drugiej strony bał się, że przyjaźń trojga nie przetrwa, gdy związek dwojga nie poradzi sobie z kryzysem, dlatego na osobności próbował przemówić do rozsądku raz Hermionie, raz Ronowi, lecz żadne z nich nie wykazywało ani grama pokory lub chęci zażegnania konfliktu poprzez kompromis. Harry zaczął już się przyzwyczajać do myśli prześladującej go od momentu, kiedy zauważył flirt nawiązujący się między parą. Wiedział, że gdy zerwą ze sobą, żadna ze stron nie będzie w stanie przełamać swojej dumy i odbudować relacji przyjacielskiej. Koniec związku Granger z Weasleyem równał się końcowi ponad pięcioletniej przyjaźni.
– Hermiono, no daj spokój – zaczął Ron. – Rozumiem, kobiety, hormony, te sprawy, ale…
– Ron, ty nic nie rozumiesz! – przerwała mu dziewczyna. – Ze mną i moimi hormonami jest wszystko w porządku. To ty masz problem.
Ciężka poduszka z frędzlami leżąca na najbliższym fotelu poszybowała w kierunku chłopaka, który zrobił szybki unik.
– Trochę przesadzasz, wiesz? Ja chcę tylko…
– Właśnie! Ty chcesz – po raz drugi weszła mu w słowo. – Ciągle mówimy o tobie i twoich potrzebach – ściszyła głos do ledwo słyszalnego szeptu i przysunęła się tak, by jej wargi znalazły się cal od ucha Weasleya. – Zastanów się nad moimi, ty wredny, mały egoisto – wysyczała i zerwała się z siedzenia.
Ron obejrzał się za odchodzącą dziewczyną, lecz zdążył dostrzec tylko końce kasztanowych włosów znikające w dziurze pod portretem Grubej Damy. Jego wzrok padł na pogrążonego w lekturze Harry’ego, który udawał, że nic nie widział ani nie słyszał.
– Te kobiety – sapnął Ron, podchodząc do przyjaciela. – Nigdy ich nie zrozumiem.
Klapnął w fotelu obok i zajrzał Potterowi przez ramię.
– Trzymasz to do góry nogami.
– Co? Och, uhm, taak.
Harry szybko odwrócił podręcznik do eliksirów zagryzdany przez nieznanego nikomu Księcia Półkrwi, ale przyjaciel już o tym nie pamiętał, błądząc myślami gdzieindziej i roztrząsając swoje problemy.
– Chyba mnie nie zostawi, co? Jest jej ze mną tak dobrze – powiedział. – Może ostatnio trochę gorzej nam się układa, ale to przejściowe.
– Może faktycznie powinieneś przemyśleć jej słowa – zasugerował Harry, ale Ron go nie słuchał, bo wpadł mu do głowy pewien pomysł.
– Myślisz, że jeżeli się z nią prześpię, to coś się zmieni? Może właśnie o to jej chodzi!
Na twarzy Weasleya pojawił się triumfalny uśmiech, podczas gdy Potterowi zrzedła mina. Nie wierzył w słowa najlepszego kumpla. Zaczął przeklinać w duchu dojrzewanie i to, co hormony i męska chuć robią ze statystycznym nastoletnim chłopcem.
– Może o to jej chodziło, kiedy mówiła o swoich potrzebach – kontynuował Ron. – Chyba dam radę ją zadowolić, co?
Harry wzruszył ramionami, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Szczerze wątpił, aby Hermiona właśnie tego oczekiwała, ale z drugiej strony sam miał problemy z rozgryzieniem damskich potrzeb, więc wolał niczego nie sugerować. Nigdy nie uważał się za speca od zdobywania dziewcząt, mimo że niejedno nastoletnie serce drżało na myśl o sławnym Chłopcu, który przeżył. Po prostu miał w sobie pierwiastek przyciągający płeć przeciwną. Nie szczycił się tym, ale też nie mógł narzekać, bo w końcu dzięki „temu czemuś” udało mu się zdobyć pożądaną przez połowę męskiej części uczniów Hogwartu dziewczynę.
Podczas gdy Ron z zamkniętymi oczami i błogim uśmiechem na ustach siedział w wielkim, starym fotelu obitym karmazynowym materiałem poprzetykanym złotą nitką, fantazjując o sobie i Hermionie in flagranti, Harry wrócił do lektury podręcznika do eliksirów. Do tej pory Gryfon otwierał książki, gdy musiał odrobić pracę domową, a teraz każdego wieczoru, kiedy nie spotykał się z Ginny, siadał w kącie pokoju wspólnego i wertował "Eliksiry dla zaawansowanych", poszukując nieodkrytych jeszcze adnotacji. Cały czas nie mógł rozszyfrować, kim jest tajemniczy Książe Półkrwi. Może i Hermiona miała rację, mówiąc kilka tygodni wcześniej, że korzystanie z książki jest niebezpieczne, ale Harry jak na razie czerpał z jej użytkowania same korzyści – został okrzyknięty przez Slughorna młodym mistrzem eliksirów, a jego ocen mogłaby pozazdrościć niejedna szkolna prymuska. Niemałym zaciekawieniem, ale też i lękiem napawały go wykaligrafowane na marginesach formuły zaklęć, których nigdy nie słyszał, a i żadna książka o nich nie wspominała. Obiecał sobie, że w bardziej sprzyjających warunkach przetestuje każde z nich. Szczególnie notka „Sectumsempra – na wrogów” przykuła jego uwagę i wryła się w pamięć.
Tymczasem w bibliotece Ginny Weasley ocierała łzy Hermionie.
– Od dawna wiedziałam, że mój brat to palant.
– Już brak mi sił. Ron kiedyś taki nie był. Mamy zupełnie różne priorytety. On nie zapewnia mi poczucia bezpieczeństwa, nie okazuje mi ciepła i czułości takiego, jakiego bym chciała – opowiadała Hermiona. – Mam wrażenie, że straciliśmy ten wspólny mianownik, który wśród tylu różnic nas połączył.
Ścigająca drużyny Gryfonów podniosła brązowe oczy znad oglądanego egzemplarza „Transmutacji dla opornych”.
– Co masz na myśli? – zapytała.
Granger wzruszyła ramionami i zamyśliła się. Wpatrywała się przez okno w ozłocone zachodzącym słońcem szkolne błonia, w chatkę Hagrida, w ulatujący dym z komina, w ciemną, tajemniczą ścianę Zakazanego Lasu, w bijącą wierzbę, która nerwowo się poruszała. W oddali słychać było dochodzące z boiska do quidditcha krzyki i polecenia pani Hooch prowadzącej zajęcia z latania na miotle dla pierwszorocznych. W Hermionie wezbrała nostalgia, zaczęła szukać w pamięci ostatniego romantycznego spaceru, na który zabrał ją Weasley, ostatniego miłego słowa lub uśmiechu, jakim ją obdarzył, ostatniej wspólnej chwili, podczas której czuła się w stu procentach kochana i obdarzana uczuciem.
– Po prostu jemu przestało zależeć na mnie jako na ludzkiej istocie potrzebującej miłości będącej psychicznym doznaniem – westchnęła. – Fizyczność. Pocałunki. To dla niego jest priorytetem.
Ginny przechyliła głowę, bacznie wpatrując się w przyjaciółkę.
– Wiesz, to też jest ważne.
– Owszem, ale wszystko musi być w równowadze – odparła Hermiona. – Nie zrozumiesz tego, bo Harry nie jest jak Ron. Harry jest delikatny i wyrozumiały, rozumie potrzebę czułości. Może to dlatego, że jako dziecko tego nie doświadczył. Natomiast Ronem ostatnio władają instynkty. To jest męczące i czasem upokarzające, jak bardzo człowiek może się upodobnić do zwierzęcia.
Ginny odrzuciła włosy do tyłu, sprawiając, że zamigotały ogniem w promieniach chylącego się słońca.
– Hermiono, nie wiem, jak ci pomóc – powiedziała. – Nigdy nie widziałam cię w takim stanie, nie możesz się tak załamywać. Jesteś silną dziewczyną i nie powinnaś poddawać się emocjom.
– Cieszę się, że chociaż tobie się układa – Hermiona uśmiechnęła się przez łzy, zmieniając temat.
Siostra Rona pokiwała głową i jednocześnie wzruszyła ramionami.
– Mamy dla siebie mało czasu, bo sumy tuż-tuż i nauka mnie zwala z nóg. A jak już uda mi się wygospodarować trochę czasu na przyjemności, to Harry cały czas opowiada o swoich teoriach spiskowych – uśmiechnęła się blado. – Też uważasz, że Draco Malfoy jest śmierciożercą? Że ma Mroczny Znak na przedramieniu? – dodała cicho.
Granger zaśmiała się i pokręciła głową.
– Harry jest przewrażliwiony odkąd Sama-Wiesz-Kogo powrócił, a jeszcze te lekcje z Dumbledore’em podsycają jego obsesję. Poza tym Sama-Wiesz-Kto nie zaciągnąłby do swoich szeregów tak młodego czarodzieja. To absurd!

Gryfonki już w nieco lepszych nastrojach dokończyły swoją rozmowę, nie zauważając, że po drugiej stronie regału zawalonego książkami ktoś pilnie przysłuchuje się ich słowom, ślęcząc nad drugim tomem kompendium czarów i zaklęć dotyczących teleportacji.



___
Witajcie, kochani!
Jakże miło mi zawitać na blogosferę po trzech latach nieobecności (co liceum robi z człowiekiem...)! Zaczynam wszystko od początku, a jak wiadomo początki są trudne, więc mam nadzieję, że mnie wesprzecie w prowadzeniu tego bloga i rozwijania go, aby zdobył zasięg porównywalnie duży do moich wcześniejszych opowiadań.
Zaczęłam działać pod innym nickiem i również korzystam z innego konta, więc wątpię, aby ktokolwiek mnie rozpoznał lub w ogóle o mnie pamiętał. Przez trzy lata tyle się pozmieniało, tyle moich ulubionych blogowych autorów zawiesiło swoją działalność, tyle katalogów zostało zamkniętych i ogólnie tak inaczej tutaj jest. Mam nadzieję, że odnajdę się w tym nowym-starym świecie i oczywiście w pisaniu. Bądźcie wyrozumiali dla mnie, proszę ;)
Na zakończenie chciałabym zaprosić wszystkich do zaobserwowania bloga - odpowiedni button znajdziecie na samym dole bloga lub możecie kliknąć TUTAJ.

4 komentarze:

  1. Hej, już bardzo dawno nie czytałam niczego związanego z Dramione, jakoś ten pairing trochę mnie znudził swego czasu, miałam parę lat temu na niego fazę, ale ten blog naprawdę fajnie się czyta i bardzo mi się podoba. To dopiero początek, ale od razu widać, że tą historię pisze ktoś, kto potrafi to robić, bo nie ma błędów, jest świetnie stylistycznie, więc jakość tego opowiadania, jak najbardziej na plus. Tak trzymaj! Gratuluję i życzę miłego powracania do blogosfery ;)
    Przy okazji, zapraszam do siebie, może akurat Cię zainteresuje: http://unnamed-stories.blogspot.com/ ;)
    Pozdrawiam, Martha D :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pierwszą osobą, której komentarz pojawił się na tym blogu! Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę :)
      Serdecznie dziękuję za tak miłe słowa! To niezwykle motywujące :)
      W wolnej chwili z pewnością zajrzę do Ciebie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Witaj :) Zostawiłaś u mnie reklamę, więc jestem. Muszę przyznać, że pierwszy rozdział bardzo mi się podoba. Niezbyt przepadam za Ronem i dlatego cieszy mnie to, że między nim a Hermioną nie jest kolorowo. To prawda, on jest zupełnie inny od Harry'ego. Nadal nie mogę pojąć dlaczego się z nim przyjaźnią (z Ronem oczywiście). Mam nadzieję, że nie będzie nachalny wobec Hermiony, chociaż można się spodziewać, że będzie tego próbował... Jestem ciekawa kto podsłuchiwał dziewczyny. Hmm czyżby to taki jeden blondas? :)
    życzę weny na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam serdecznie
    Arcanum Felis
    zapraszam do zapoznania się z moją twórczością
    http://music-and-love-mission.blogspot.com/
    i tłumaczeniami
    http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ron jest takim głupkiem, że aż szkoda słów. :D
    Bardzo spodobał mi się rozdział i jestem ciekawa jak potoczy się dalej historia. :)
    Na pewno będę zaglądać regularnie.


    Pozdrawiam cieplutko,
    Ariela
    https://breathe-you-in-dh.blogspot.com

    PS. Ty też masz ładne tło! :D

    OdpowiedzUsuń